GM zbiera pieniądze na ratowanie marki. Zwolennicy oferty Magny i Sbierbanku nie składają broni.
Do gry po niemieckiej stronie włączył się nawet potężny związek zawodowy IG Metall. Tymczasem rada nadzorcza General Motors dała polecenie zarządowi, aby znalazł 4 mld dol., które pozwoliłyby wstrzymać sprzedaż koncernu.
– GM nie stać dzisiaj na takie rozwiązanie. Musi się skoncentrować na ratowaniu części amerykańskiej – uciął wczoraj spekulacje Fred Irvin, prezes trustu zarządzającego Oplem. – Muszą przede wszystkim uporządkować swoje sprawy i doskonale o tym wiedzą – dodał Irwin.
Jego zdaniem GM nie może dzisiaj rozpraszać działalność na zagranicznych rynkach, tylko musi skoncentrować na tym, by jak najszybciej spłacić rządowe kredyty.
Oprócz Irwina w radzie trustu są cztery osoby – dwaj przedstawiciele władz niemieckich, wiceprezes ds. finansowych General Motors Europe Enrico Digirolamo oraz główny negocjator ze strony GM John Smith. To oni podejmą ostateczną decyzję, tyle, że Irvin nie ma prawa głosu.
Wczoraj w Berlinie odbyło się spotkanie przedstawicieli władz federalnych i krajowych z wiceprezesem GM Johnem Smithem.
Nie wiadomo w tej chwili, jak długo potrwają kolejne negocjacje. Zdaniem Irvina ich zakończenie nastąpi na początku września, bo Opel będzie chciał bez emocji zaprezentować na targach we Frankfurcie (14–17 września) najnowszą astrę. Nadal jednak kluczowa pozostaje sprawa patentów na produkcję podwozi i zaawansowane technologie niezbędne do produkcji aut.
Magna nie jest w stanie zagwarantować, że nie zostaną one udostępnione Rosjanom, z kolei dla Rosjan cała transakcja ma sens jedynie wówczas, gdy razem z prawem do produkcji opli otrzymają patenty. Inna sprawa to gwarancje kredytowe na 4,5 mld euro, których Niemcy gotowi są udzielić jedynie Magnie i Sbierbankowi.
Więcej w "Rzeczpospolitej"