Włosi rozmawiają o fuzji w stanach. Chrysler może trafić pod skrzydła koncernu z Turynu - informuje "Rzeczpospolita".
Na razie wiadomo, że w zamian za transfer technologii i wsparcie sprzedaży aut Chryslera Amerykanie mieliby oddać 35 proc. udziałów w swojej firmie. Ta sprawa będzie jeszcze dyskutowana, bo Biały Dom uważa, że nie należy przekazywać więcej niż 20 proc. akcji. Jeśli do fuzji rzeczywiście dojdzie, Chryslera czeka nagroda - wypłata 6 mld dolarów pomocy rządowej. Łącznie z dotychczas udzielonym wsparciem koncern otrzymałby 10 mld dol. państwowego wsparcia.
Wczoraj do Detroit przyleciał szef Fiata Sergio Marchionne wraz z Alfredo Alatavillą, który teraz odpowiada za negocjacje z Chryslerem, a na co dzień szefuje działowi rozwoju biznesu. Włosi sugerują, że najlepiej byłoby Chryslera podzielić na część wątpliwą (czyli skazaną na bankructwo) i taką, która rokuje na przyszłość. Gdyby Biały Dom przystał na takie rozwiązanie, Marchionne zgadza się przejąć bezgotówkowo 20 procent Chryslera. Fiat nie zamierza również w żaden sposób wesprzeć Amerykanów w regulowaniu zadłużenia. Najbardziej straci na tym największy akcjonariusz Chryslera, fundusz Cerberus – pozostanie bez ani jednej akcji.
Gdyby do fuzji nie doszło, Fiatowi pozostają jeszcze co najmniej dwaj partnerzy: PSA Peugeot Citroen, z którym w zakładach Sevel Sud pod Rzymem już współpracuje przy produkcji aut dostawczych. Inny potencjalny partner to niemiecki BMW, dla którego atrakcyjna byłaby marka Alfa Romeo. Sergio Marchionne podczas salonu samochodowego w Genewie na początku marca nie ukrywał, że jest gotowy rozmawiać z każdym. Ale jest twardym negocjatorem.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
Na razie wiadomo, że w zamian za transfer technologii i wsparcie sprzedaży aut Chryslera Amerykanie mieliby oddać 35 proc. udziałów w swojej firmie. Ta sprawa będzie jeszcze dyskutowana, bo Biały Dom uważa, że nie należy przekazywać więcej niż 20 proc. akcji. Jeśli do fuzji rzeczywiście dojdzie, Chryslera czeka nagroda - wypłata 6 mld dolarów pomocy rządowej. Łącznie z dotychczas udzielonym wsparciem koncern otrzymałby 10 mld dol. państwowego wsparcia.
Wczoraj do Detroit przyleciał szef Fiata Sergio Marchionne wraz z Alfredo Alatavillą, który teraz odpowiada za negocjacje z Chryslerem, a na co dzień szefuje działowi rozwoju biznesu. Włosi sugerują, że najlepiej byłoby Chryslera podzielić na część wątpliwą (czyli skazaną na bankructwo) i taką, która rokuje na przyszłość. Gdyby Biały Dom przystał na takie rozwiązanie, Marchionne zgadza się przejąć bezgotówkowo 20 procent Chryslera. Fiat nie zamierza również w żaden sposób wesprzeć Amerykanów w regulowaniu zadłużenia. Najbardziej straci na tym największy akcjonariusz Chryslera, fundusz Cerberus – pozostanie bez ani jednej akcji.
Gdyby do fuzji nie doszło, Fiatowi pozostają jeszcze co najmniej dwaj partnerzy: PSA Peugeot Citroen, z którym w zakładach Sevel Sud pod Rzymem już współpracuje przy produkcji aut dostawczych. Inny potencjalny partner to niemiecki BMW, dla którego atrakcyjna byłaby marka Alfa Romeo. Sergio Marchionne podczas salonu samochodowego w Genewie na początku marca nie ukrywał, że jest gotowy rozmawiać z każdym. Ale jest twardym negocjatorem.
Więcej w "Rzeczpospolitej".