Pracownicy Renault przerwali w czwartek pracę w niektórych zakładach na znak protestu wobec planowanego zwolnienia 4 tys. osób we Francji.
Przedstawiciele Renault powiedzieli, że strajki nie dotyczyły wszystkich jego fabryk, podczas gdy przedstawiciele związków zawodowych poinformowali o zakłóceniach w pracy trwających jedną lub dwie godziny.
Pracownicy protestowali przeciwko ogłoszonemu we Wtorek planowi dobrowolnego odejścia 4 tys. pracowników w Francji do kwietnia 2009 roku i dodatkowemu zmniejszeniu zatrudnienia o kolejne 2 tys. miejs pracy w innych zakładach w Europie.
Renault, które zatrudnia obecnie 41 tys. we Francji, zmaga się ze skutkami spadku sprzedaży na krajowymi i europejskich rynkach.
Cięcia mogą przynieść oszczędności rzędu 350 mln euro w 2009 r. oraz 500 mln euro w 2010 r., twierdzi koncern.
Pracownicy protestowali przeciwko ogłoszonemu we Wtorek planowi dobrowolnego odejścia 4 tys. pracowników w Francji do kwietnia 2009 roku i dodatkowemu zmniejszeniu zatrudnienia o kolejne 2 tys. miejs pracy w innych zakładach w Europie.
Renault, które zatrudnia obecnie 41 tys. we Francji, zmaga się ze skutkami spadku sprzedaży na krajowymi i europejskich rynkach.
Cięcia mogą przynieść oszczędności rzędu 350 mln euro w 2009 r. oraz 500 mln euro w 2010 r., twierdzi koncern.
Związek zawodowy CGT union wezwał do strajku. Rzecznik zarządu zakładu w Douai (płn. Francja) powiedział, że tylko 'kilkanastu" pracowników wzięło udział w strajku. Około 1,5 tys. osób może stracić pracę w tym zakładzie.
Przedstawiciele zwiazków, poinformowali, że 20 proc. pracowników w fabryce w Cleon niedaleko przerwało pracę na dwie godziny. Zakład zatrudnia 4,5 tys. osób.
Natomiast Renault, poinformowało, że mniej niż 10 proc. pracowników strajkowało w Cleon, a w innych zakładach - nie więcej niż 7 proc.