Prawie 40 tys. pracowników Volkswagena demonstrowało przeciw KE, która chce znieść prawo "złotej akcji" chroniące koncern przed wrogim przejęciem.
Robotnicy VW zebrali się w piątek na największej demonstracji w historii firmy, aby bronić prawa, które pozwala państwu chronić koncern przed niechcianymi inwestorami. - Ustawa o prywatyzacji VW chroni nas przed menedżerami, którzy w głowach mają jedynie swoje kariery i dywidendy, gwiżdżąc na los zwykłych ludzi - mówił szef rady pracowniczej VW Bernd Osterloh.
Kiedy w 1960 r. VW wszedł w giełdę, w niemieckim prawie zapisano, że żaden z inwestorów nie będzie mógł wykonywać więcej niż 20 proc. głosów z akcji, nawet jeśli faktycznie będzie miał ich więcej. A ponieważ 20 proc. akcji koncernu mają władze Dolnej Saksonii, ten przepis chronił koncern przed wrogim przejęciem. Komisja Europejska kilka lat bezskutecznie domagała się od Berlina rezygnacji ze "złotej akcji" w VW, aż wreszcie skierowała sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
W październiku zeszłego roku ETS uznał, że "złota akcja" w VW narusza prawo europejskie. Berlin przygotował nowelizację przepisów, ale tak, że zachowano "złotą akcję".
W zeszłym tygodniu komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Charlie McCreevy zapowiedział kolejny pozew do ETS, jeśli Berlin nie poprawi przepisów. W odpowiedzi Niemcy ostro skrytykowali komisarza. - Zaślepieni neoliberałowie, tacy jak McCreevy, niszczą przyszłość Europy - powiedział Berthold Huber, szef niemieckiego związku metalowców IG Metall. - McCreevy zachowuje się jak "pruski władca absolutny" - stwierdził w telewizji ZDF premier Dolnej Saksonii Christian Wulff.
O przejęcie kontroli nad VW zabiega 50 razy mniejszy producent sportowych aut Porsche.