Blisko 600 osób będzie musiało odejść z pracy w Fabryce Samochodów Osobowych na Żeraniu i związanych z nią spółkach. W drugim kwartale zwolnienie grozi kolejnym 500-600 zatrudnionym - donosi "Gazeta Wyborcza (Stołeczna)".
- O tym, że tak się stanie, zapowiadałem już trzy miesiące temu - mówi "Gazecie" prezes FSO Janusz Woźniak. Wczoraj o sytuacji swojej branży rozmawiał w Sejmie. - Jeśli kryzys dotyka motoryzacji, spada sprzedaż samochodów, a co za tym idzie ich produkcja.
Prezes zapowiada rozwiązanie umowy z agencją pracy tymczasowej, która skierowała do żerańskiej fabryki i związanych z nią spółek ok. 600 osób. Pracownicy ci mają być stopniowo zwalniani do końca pierwszego kwartału tego roku. W FSO pozostanie 2,5 tys. osób, ale i one nie mogą być pewne zatrudnienia.
- Jeśli sytuacja na rynku nie poprawi się i nie dostaniemy żadnego wsparcia, będę musiał ograniczyć produkcję z dwóch do jednej zmiany. A to skutkuje zwolnieniem 500-600 moich pracowników, na których szkolenie wydałem 6 mln zł. Byłoby to dla mnie bardzo trudne - przyznaje prezes Woźniak.
Jeszcze trudniejszym do odparcia ciosem dla zakładów może być zarządzona przez ratusz podwyżka podatku gruntowego. 1 stycznia wzrósł on aż 12-krotnie. Zamiast dotychczasowej kwoty 1,8 mln zł, miasto zażądało od FSO 22,3 mln zł. Firma odwołała się od tej decyzji.
W tej chwili fabryka realizuje zeszłoroczne zamówienia. Pracę ograniczyła z trzech zmian do dwóch. Według prognoz produkcja aut w 2009 r. może być o jedną trzecią niższa niż w roku ubiegłym. Np. w kwietniu taśmę montażową ma opuścić około pół tysiąca samochodów. To mniej więcej tyle, ile FSO mogło kiedyś wyprodukować w jeden dzień.
- O tym, że tak się stanie, zapowiadałem już trzy miesiące temu - mówi "Gazecie" prezes FSO Janusz Woźniak. Wczoraj o sytuacji swojej branży rozmawiał w Sejmie. - Jeśli kryzys dotyka motoryzacji, spada sprzedaż samochodów, a co za tym idzie ich produkcja.
Prezes zapowiada rozwiązanie umowy z agencją pracy tymczasowej, która skierowała do żerańskiej fabryki i związanych z nią spółek ok. 600 osób. Pracownicy ci mają być stopniowo zwalniani do końca pierwszego kwartału tego roku. W FSO pozostanie 2,5 tys. osób, ale i one nie mogą być pewne zatrudnienia.
- Jeśli sytuacja na rynku nie poprawi się i nie dostaniemy żadnego wsparcia, będę musiał ograniczyć produkcję z dwóch do jednej zmiany. A to skutkuje zwolnieniem 500-600 moich pracowników, na których szkolenie wydałem 6 mln zł. Byłoby to dla mnie bardzo trudne - przyznaje prezes Woźniak.
Jeszcze trudniejszym do odparcia ciosem dla zakładów może być zarządzona przez ratusz podwyżka podatku gruntowego. 1 stycznia wzrósł on aż 12-krotnie. Zamiast dotychczasowej kwoty 1,8 mln zł, miasto zażądało od FSO 22,3 mln zł. Firma odwołała się od tej decyzji.
W tej chwili fabryka realizuje zeszłoroczne zamówienia. Pracę ograniczyła z trzech zmian do dwóch. Według prognoz produkcja aut w 2009 r. może być o jedną trzecią niższa niż w roku ubiegłym. Np. w kwietniu taśmę montażową ma opuścić około pół tysiąca samochodów. To mniej więcej tyle, ile FSO mogło kiedyś wyprodukować w jeden dzień.