Inwestycje warte nawet 10 mld euro mogą napłynąć w tym roku do naszego kraju - wynika z oficjalnych prognoz Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, donosi "Rzeczpospolita". - To zaledwie o 2 mld euro mniej, niż zdaniem PAIiIZ trafiło do Polski w 2008 roku. Takich pieniędzy polska gospodarka raczej nie ujrzy - studzą entuzjazm urzędników eksperci i ekonomiści.
- Gdyby ich łączna wartość spadła w stosunku do ubiegłego roku o połowę, wcale bym się nie dziwił – uważa Sebastian Mikosz z Deloitte. Duży spadek - do 6 mld euro - prognozuje także Andrzej Kanthak, szef ABC Consulting i były prezes PAIiIZ.
Ten masowy odwrót inwestorów nakręca zwłaszcza branża motoryzacyjna. Z 15 zagranicznych firm deklarujących wcześniej chęć rozpoczęcia w Polsce nowych przedsięwzięć już zrezygnowała niemal jedna trzecia. Ochotę do inwestycji traci także branża AGD, podobnie jak elektroniczna.
PAIiIZ przyznaje, że maleją szanse na inwestycje typu greenfield (realizowane od podstaw). Podobnie będzie z rozbudową istniejących zakładów. Na co możemy więc liczyć? Według Kiejstuta Żaguna z KPMG na kryzysie może zyskać sektor nowoczesnych usług. - To obszar najbardziej mobilny. Firmy będą szukać oszczędności, łączyć ośrodki rozrzucone po świecie. A Polska ma odpowiedni potencjał - twierdzi Żagun.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
