Z taśm montażowych gliwickiego Opla zjechały w piątek pierwsze, testowe egzemplarze astry IV. To samochód, od którego zależy przyszłość zakładu i tysięcy jego pracowników.
Wczoraj uruchomiono produkcję pierwszych testowych egzemplarzy. Ma ich powstać około 300. Nigdy nie trafią do sprzedaży. Po sprawdzeniu jak sprawują się na torze zostaną albo rozebrane, albo przekazane firmie jako samochody służbowe. - Pracownicy muszą na czymś się szkolić - mówi o produkcji pilotażowych samochodów Przemysław Byszewski, rzecznik General Motors Poland.
Seryjna produkcja astry IV ma wystartować w listopadzie. Gliwice będą jedną z czterech fabryk w Europie, gdzie będzie powstawał ten samochód.
Od tego, czy nowa astra spodoba się klientom, zależy przyszłość fabryki w Gliwicach. General Motors, do którego należą fabryki Opla, ogłosił w czerwcu bankructwo. Teraz rząd Niemiec i departament skarbu USA negocjują sprzedaż Opla konsorcjum, w skład którego wchodzi rosyjski Sbierbank (ma dostać 35 proc. akcji) i austriacko-kanadyjska firma Magna (liczy na 20 proc. akcji).
Decyzje w sprawie ewentualnej sprzedaży jeszcze nie zapadły, ale pracownicy fabryki w Gliwicach liczą, że nowi właściciele, nie zdecydują się na zamknięcie fabryk, gdzie produkowane są najnowsze egzemplarze samochodów. Mają też nadzieję, że nowy właściciel nie będzie zwalniał pracowników. - Nie miałby kto produkować aut. Fabryka już parę miesięcy temu zwolniła 250 osób i zamiast na trzy, zaczęła pracować na dwie zmiany. Nie da się już ograniczyć zatrudnienia - przekonują związkowcy i przypominają, że na linie do produkcji astry IV koncern przeznaczył ponad 3 mld euro.
Więcej w "Gazecie Wyborczej"