Coraz mniej osób wybiera odprawę za dobrowolną rezygnację z etatu. Ważniejsze od finansowego zastrzyku okazuje się poczucie stabilizacji i socjalnego bezpieczeństwa - informuje "Rzeczpospolita".
- Sytuacja na rynku pracy się pogarsza, więc programy dobrowolnych odejść nie przynoszą już efektów, jakich oczekują pracodawcy - mówi Grażyna Winiowska, prezes Instytutu Ekonomicznego Modus.
W koncernie ArcelorMittal, po ponad trzech miesiącach od uruchomienia programu, zrezygnowało z pracy 700 osób. To mniej niż połowa planowanych cięć w zatrudnieniu mających objąć 1500 pracowników. Program zakończy się w kwietniu. Choć zwalniający się mogą otrzymać 74 tys. zł (rezygnującym w styczniu firma oferowała nawet 99 tys.), na kolejnych chętnych trudno liczyć. - Ludzie boją się ryzyka. Po pięćdziesiątce nikt pracy nie znajdzie, a pieniądze z odprawy skończą się za dwa - trzy lata - twierdzi Jan Czajkowski, wiceprzewodniczący „Solidarności” w dąbrowskim zakładzie koncernu.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
- Sytuacja na rynku pracy się pogarsza, więc programy dobrowolnych odejść nie przynoszą już efektów, jakich oczekują pracodawcy - mówi Grażyna Winiowska, prezes Instytutu Ekonomicznego Modus.
W koncernie ArcelorMittal, po ponad trzech miesiącach od uruchomienia programu, zrezygnowało z pracy 700 osób. To mniej niż połowa planowanych cięć w zatrudnieniu mających objąć 1500 pracowników. Program zakończy się w kwietniu. Choć zwalniający się mogą otrzymać 74 tys. zł (rezygnującym w styczniu firma oferowała nawet 99 tys.), na kolejnych chętnych trudno liczyć. - Ludzie boją się ryzyka. Po pięćdziesiątce nikt pracy nie znajdzie, a pieniądze z odprawy skończą się za dwa - trzy lata - twierdzi Jan Czajkowski, wiceprzewodniczący „Solidarności” w dąbrowskim zakładzie koncernu.
Więcej w "Rzeczpospolitej".