Kilkunastu pracowników oddziału koncernu Sumitomo Electric Wiring Systems-Polska (SEWS) w Rawiczu od tygodnia blokuje bramę wjazdową do firmy.
W ten sposób protestują przeciwko planom likwidacji SEWS, zatrudniającej 1200 osób.
Kierownictwo firmy nie udziela dziennikarzom żadnych komentarzy.
"Otrzymaliśmy zgodę burmistrza na przedłużenie blokady bramy na kolejny tydzień" - powiedział w piątek PAP szef zakładowego NSZZ "Solidarność" Grzegorz Krzyżanowski.
W tym tygodniu kierownictwo firmy odrzuciło postulaty załogi, która domaga się m.in. utrzymania miejsc pracy i wypłaty dodatkowych odszkodowań w przypadku likwidacji zakładu oraz zapewnienia efektywnego programu pomocy.
"Jedyne, co uzyskaliśmy, to zapewnienie dyrektora SEWS Andrzeja Komolki, że w poniedziałek odbędą się rozmowy z przedstawicielem centrali koncernu, który może podjąć konkretne decyzje w naszej sprawie. Dla nas jest to już sukces" - powiedział związkowiec.
Poinformował, że SEWS planuje przeniesienie produkcji do Rumunii. "Urządzenia produkcyjne z Rawicza wywożono stopniowo do tego kraju już od lutego. Produkujemy dziś wyroby, które nie są wytwarzane w Rumunii" - wyjaśnił przewodniczący "S". Dodał, że blokujący bramę nie pozwalają wywieźć okablowania z fabryki do firm w Anglii i Francji.
8 maja załoga SEWS otrzymała od dyrekcji firmy informację o likwidacji fabryki, co ma nastąpić jeszcze w tym roku.
"Do 8 maja kierownictwo firmy zapewniało nas, że wywożenie do Rumunii urządzeń nie oznacza zwolnień ani likwidacji zakładu" - podkreślił Krzyżanowski. Według niego, 300 osób ma szansę przeniesienia z Rawicza do pobliskiego Leszna, gdzie jest drugi zakład koncernu.
SEWS istnieje w Rawiczu od końca 2000 r. Zwolnienia pracowników wiążą się z mniejszym popytem na rynku motoryzacyjnym. Około 80 proc. zatrudnionych to kobiety.