Kryzys spowodował, że więcej firm staje w kolejce po unijne dotacje. W obliczu problemów z pozyskaniem pieniędzy na inwestycje fundusze stają się dla nich jedyną alternatywą - pisze "Rzeczpospolita".
Dotacje na rozwój e-usług rozeszły się jak świeże bułeczki. Już w pierwszym dniu konkursu firmy złożyły wnioski na 292 mln zł wsparcia, choć do podziału było 140 mln zł. Taka sytuacja zmusiła Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości do ogłoszenia zakończenia naboru wniosków w ciągu następnych trzech dni.
- Obecnie coraz trudniej o dostęp do zewnętrznego finansowania. Nic dziwnego, że więcej przedsiębiorców uznaje unijne bezzwrotne wsparcie za warte zachodu - zauważa Paweł Tynel z Ernst & Young. Przypomnijmy, że z pieniędzy z UE można pokryć od 30 do 70 proc. kosztów inwestycji.
- Każdy kij ma dwa końce - mówi Bożena Cybulska, prezes Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. - Z jednej strony mamy szturm na dotacje, z drugiej, część firm, które w ubiegłym roku wygrały konkursy, teraz się wycofuje. Ich inwestycja okazuje się niedostosowana do nowych warunków - wyjaśnia.
Eksperci podkreślają też, że przedsiębiorcy uzależniają swoje plany od sukcesu w pozyskiwaniu pieniędzy z UE. Wedle mechanizmu: jak nie będzie kasy, nie będzie inwestycji.
W przyszłym tygodniu PARP zacznie nabór wniosków o dofinansowanie trudnych projektów badawczo-wdrożeniowych.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
Dotacje na rozwój e-usług rozeszły się jak świeże bułeczki. Już w pierwszym dniu konkursu firmy złożyły wnioski na 292 mln zł wsparcia, choć do podziału było 140 mln zł. Taka sytuacja zmusiła Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości do ogłoszenia zakończenia naboru wniosków w ciągu następnych trzech dni.
- Obecnie coraz trudniej o dostęp do zewnętrznego finansowania. Nic dziwnego, że więcej przedsiębiorców uznaje unijne bezzwrotne wsparcie za warte zachodu - zauważa Paweł Tynel z Ernst & Young. Przypomnijmy, że z pieniędzy z UE można pokryć od 30 do 70 proc. kosztów inwestycji.
- Każdy kij ma dwa końce - mówi Bożena Cybulska, prezes Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. - Z jednej strony mamy szturm na dotacje, z drugiej, część firm, które w ubiegłym roku wygrały konkursy, teraz się wycofuje. Ich inwestycja okazuje się niedostosowana do nowych warunków - wyjaśnia.
Eksperci podkreślają też, że przedsiębiorcy uzależniają swoje plany od sukcesu w pozyskiwaniu pieniędzy z UE. Wedle mechanizmu: jak nie będzie kasy, nie będzie inwestycji.
W przyszłym tygodniu PARP zacznie nabór wniosków o dofinansowanie trudnych projektów badawczo-wdrożeniowych.
Więcej w "Rzeczpospolitej".