Z gospodarczej mapy Mielca znika Wytwórnia Aparatury Wtryskowej PZL - informuje lokalny tygodnik "Korso". Spółka ogłosiła upadłość, a 280-osobową załogę, najprawdopodobniej w całości, od lutego czeka los bezrobotnych.
Do Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu z pismem w sprawie o ogłoszenie upadłości WAW-u zarządzający firmą wystąpili 3 grudnia ubiegłego roku do Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu. - 19 grudnia sąd gospodarczy wydał postanowienie o uprawomocnieniu upadłości. Ustanowiono syndyka masy upadłościowej, który będzie prowadził dalsze czynności związane z likwidacją zakładu - informuje Józef Dyl, rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
Jak mówi Artur Kosiorowski, syndyk masy upadłościowej WAW-u, wszystkie przewidziane prawem działania są wykonywane. - Cała załoga, czyli około 280 osób, otrzymało wypowiedzenia z pracy z dniem 31 stycznia. Mówi się, że część osób znajdzie zatrudnienie w innej firmie, ale to nic pewnego. Za jakiś czas zostanie ogłoszony przetarg na sprzedaż zakładu w całości, a jeśli nie, to majątek firmy zostanie wyprzedany etapami - wyjaśnia syndyk.
Zdaniem Józefa Walczaka, wiceprzewodniczącego Międzyzakładowej Komisji NSZZ Solidarność, upadłość Wytwórni od dłuższego czasu wisiała w powietrzu. - Zakład zadłużony na trzydzieści milionów złotych, więc praktycznie niemożliwością było spłacenie takiego długu. Odsetki od odsetek rosły od dawna. Od paru lat żaden z prezesów nie pomógł tej firmie - ocenia.
Więcej w "Korso".
Do Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu z pismem w sprawie o ogłoszenie upadłości WAW-u zarządzający firmą wystąpili 3 grudnia ubiegłego roku do Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu. - 19 grudnia sąd gospodarczy wydał postanowienie o uprawomocnieniu upadłości. Ustanowiono syndyka masy upadłościowej, który będzie prowadził dalsze czynności związane z likwidacją zakładu - informuje Józef Dyl, rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
Jak mówi Artur Kosiorowski, syndyk masy upadłościowej WAW-u, wszystkie przewidziane prawem działania są wykonywane. - Cała załoga, czyli około 280 osób, otrzymało wypowiedzenia z pracy z dniem 31 stycznia. Mówi się, że część osób znajdzie zatrudnienie w innej firmie, ale to nic pewnego. Za jakiś czas zostanie ogłoszony przetarg na sprzedaż zakładu w całości, a jeśli nie, to majątek firmy zostanie wyprzedany etapami - wyjaśnia syndyk.
Zdaniem Józefa Walczaka, wiceprzewodniczącego Międzyzakładowej Komisji NSZZ Solidarność, upadłość Wytwórni od dłuższego czasu wisiała w powietrzu. - Zakład zadłużony na trzydzieści milionów złotych, więc praktycznie niemożliwością było spłacenie takiego długu. Odsetki od odsetek rosły od dawna. Od paru lat żaden z prezesów nie pomógł tej firmie - ocenia.
Więcej w "Korso".