Zarząd żerańskiej FSO nie ustąpił, czytamy w "Pulsie Biznesu". - Bez cięć nie pozyskamy nowego inwestora i nie uratujemy fabryki - mówi szef FSO.
We wtorek, mimo protestów akcjonariusze, w tym główny właściciel spółki - ukraińskie Ukravto, przegłosowali m.in. uchwałę zatwierdzającą obniżkę wynagrodzeń i wypowiedzenie układu zbiorowego. Zarząd tłumaczy, że był to niezbędny krok, bo wysokie koszty funkcjonowania fabryki - w tym koszty wynagrodzeń - odstraszają firmy, które mogłyby ulokować produkcję nowych samochodów na Żeraniu.
- Prowadzimy obecnie w tej sprawie rozmowy z kilkoma firmami spoza Europy. Z jedną z nich rozmowy są bardziej zaawansowane - twierdzi tajemniczo Janusz Woźniak, prezes FSO.
Według danych firmy Samar, tegoroczna produkcja samochodów na Żeraniu spadła o ponad połowę. Do końca maja powstało tylko 15,5 tys. aut. W firmie ogłaszane są przerwy produkcyjne. Wczoraj fabryka też nie pracowała, bo według prezesa Woźniaka około 500 osób wzięło urlop na żądanie, by wziąć udział w pikiecie.
Odpiera też zarzuty stawiane przez związkowców, którzy twierdzą, że główny akcjonariusz nie wywiązuje się ze zobowiązań inwestycyjnych dotyczących wielkości produkcji i stanu zatrudnienia.
Więcej w "Pulsie Biznesu".
We wtorek, mimo protestów akcjonariusze, w tym główny właściciel spółki - ukraińskie Ukravto, przegłosowali m.in. uchwałę zatwierdzającą obniżkę wynagrodzeń i wypowiedzenie układu zbiorowego. Zarząd tłumaczy, że był to niezbędny krok, bo wysokie koszty funkcjonowania fabryki - w tym koszty wynagrodzeń - odstraszają firmy, które mogłyby ulokować produkcję nowych samochodów na Żeraniu.
- Prowadzimy obecnie w tej sprawie rozmowy z kilkoma firmami spoza Europy. Z jedną z nich rozmowy są bardziej zaawansowane - twierdzi tajemniczo Janusz Woźniak, prezes FSO.
Według danych firmy Samar, tegoroczna produkcja samochodów na Żeraniu spadła o ponad połowę. Do końca maja powstało tylko 15,5 tys. aut. W firmie ogłaszane są przerwy produkcyjne. Wczoraj fabryka też nie pracowała, bo według prezesa Woźniaka około 500 osób wzięło urlop na żądanie, by wziąć udział w pikiecie.
Odpiera też zarzuty stawiane przez związkowców, którzy twierdzą, że główny akcjonariusz nie wywiązuje się ze zobowiązań inwestycyjnych dotyczących wielkości produkcji i stanu zatrudnienia.
Więcej w "Pulsie Biznesu".