General Motors i Chrysler chcą od władz USA dodatkowo 21,6 mld dol. ratunkowych kredytów. A w Europie z funduszy UE koncerny samochodowe dostaną 7 mld euro, niezależnie od pomocy poszczególnych państw 29 mld dol. - tyle łącznie chcą GM i Chrysler od władz USA.
W ciągu dwóch lat odzyskamy na trwałe rentowność - zapewniał wczoraj prezes GM Rick Wagoner, ogłaszając plan wielkiego zaciskania pasa przez ten największy koncern samochodowy w USA. Do końca br. koncern zwolni 47 tys. swoich pracowników na świecie, czyli jedną piątą zatrudnionych. W zeszłym tygodniu GM zapowiedział już, że w tym roku zwolni 10 tys. z 73 tys. menedżerów i pracowników administracji na całym świecie.
- Utracimy płynność, jeśli w marcu nie dostaniemy jeszcze 2 mld dol., a w kwietniu 2,6 mld dol. - powiedział Wagoner. W sumie do 2011 r. GM chce dostać od państwa jeszcze 16,6 mld dol. pożyczek i obiecuje, że wszystko spłaci do 2017 r.
Dodatkowo 5 mld dol. ratunkowych kredytów chce Chrysler, który wcześniej dostał już 4 mld dol. pomocy. Ten koncern zapowiada, że w tym roku zwolni 3 tys. z 54 tys. pracowników i wstrzyma produkcję trzech modeli aut, aby poprawić rentowność.
Pomocy amerykańskie koncerny szukają też poza USA. Wczoraj GM zapowiedział, że potrzebuje 6 mld dol. od Kanady, Niemiec, Szwecji, Tajlandii i Wlk. Brytanii na wsparcie swoich fabryk w tych państwach.
Także UE otwiera na oścież kasę dla koncernów samochodowych.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".