Amerykański prezydent-elekt wezwał we wtorek George W. Busha do podjęcia szybkich działań ratunkowych dla amerykańskich producentów samochodów. Obaj politycy rozmawiali wieczorem w Białym Domu.
George Bush zaznaczył, że może zaaprobować szeroko zakrojoną pomoc dla sektora samochodowego, jeśli Obama i większość demokratyczna w Kongresie wycofają swój sprzeciw wobec zawarcia umowy o wolnym handlu z Kolumbią. O podpisanie tego dokumentu ustępujący prezydent zabiega od dawna, jednak demokraci poczekają raczej z ratyfikacją do końca kadencji Busha - pisze na swojej stronie internetowej gazeta "New York Times".
Obecny prezydent jest niechętny wsparciu sektora samochodowego, gdyż, jak tłumaczy, jest to wbrew zasadom wolnego rynku wspieranego przez Partię Republikańską. George Bush podkreśla, że republikanie dopiero co z ciężkim sercem przegłosowali pakiet ratunkowy dla banków. Jednak przywódcy mniejszości republikańskiej w Kongresie są gotowi pójść na rękę Obamie w zamian za ratyfikację porozumienia z Kolumbią oraz dalsze prace nad podobnymi umowami z Panamą i Koreą Południową.
Producenci samochodów wpadli ostatnio w poważne tarapaty finansowe. Tymczasem przyjęty niedawno przez rząd i Kongres pakiet ratunkowy dla amerykańskiej gospodarki dotyczy jedynie sektora finansowego.
Demokraci twierdzą, że rządowa pomoc powinna być przeznaczona również dla firm samochodowych, a w szczególności dla tak zwanej wielkiej trójki, czyli koncernów Chrysler, Ford i General Motors. Akcje tej ostatniej spółki potaniały ostatnio o przeszło 20 procent, a ich ceny kształtują się na poziomie z 1946 roku.