Działający w USA producenci samochodów i dostawcy podzespołów będą mogli wystąpić o tanie federalne kredyty. Warunek jest taki, że pieniądze muszą być przeznaczone na inwestycje związane z przestawianiem produkcji na oszczędniejsze pojazdy.
Chodzi o dostosowanie się do przepisów ograniczających zużycie paliw w nowych modelach o 40 proc. do 2020 r. Koncerny w grudniu 2007 r., gdy uchwalano ustawę energetyczną (jej częścią są właśnie przepisy zmuszające producentów do obniżenia zużycia paliwa przez wprowadzane na rynek modele), wywalczyły sobie dotację w wysokości 25 mld dolarów. O uruchomienie pożyczek firmy walczyły od wielu miesięcy. Teraz przegłosował ją Kongres. Można się spodziewać szybkiej akceptacji Senatu i podpisu prezydenta. Tak by pożyczki mogły być uruchomione już od początku nowego roku fiskalnego. Zaczyna się 1 października.
Eksperci zwracają jednak uwagę na drugą stronę medalu. Poza szczytnym celem chodzi o ratunek dla firm. Zwłaszcza trzech największych koncernów z Detroit - GM, Chryslera i Forda. Sprzedaż każdego z nich na amerykańskim rynku spada w tym roku od ok. 15 do ponad 20 proc. (licząc rok do roku). Najdotkliwiej odczuwają ją w segmentach dających największe zyski - pikapach i dużych suvach. Straty samego Chryslera, liczone do sierpnia, sięgnęły w tym roku już 400 mln dolarów.
Sprzedaż w USA spadła w ciągu 12 miesięcy do sierpnia (w porównaniu z podobnym okresem rok wcześniej) o 17,3 proc. - szacują analitycy J.D. Power. Niewiele lepiej wygląda sytuacja w Europie. Tu spadek, po ośmiu miesiącach roku, sięgnął niemal 4 proc. - wylicza Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów ACEA. Powoli gasną też nadzieje związane z Chinami, Indiami i Rosją. Choć w każdym z tych krajów jest jeszcze wzrost sprzedaży nowych aut, z każdym miesiącem jego dynamika jest coraz słabsza.
Więcej w "Rzeczpospolitej".