W styczniu w Europie zarejestrowano niewiele ponad 958,5 tys. nowych aut osobowych - podało Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów ACEA.
To o 27 proc. mniej niż rok wcześniej. To także pierwszy od 1993 r. styczeń, kiedy sprzedaż na kontynencie jest poniżej miliona sztuk. Tak wielkiego spadku (w ujęciu rocznym) nie notowano od dwóch dekad.
- Nikt nie wie, czy już osiągnęliśmy dno. Ale nie wyobrażam sobie, że może być jeszcze dużo gorzej - komentuje Jakub Faryś, dyrektor Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Jeszcze w grudniu przed spadkami obroniło się pięć europejskich państw. W styczniu na minusie byli już wszyscy. Najmniej dotkliwie motoryzacyjna zapaść obchodzi się z polskimi dilerami. Spadek sięgnął 5,3 proc. i był najniższy w Europie.
- Ale pięcioprocentowy spadek w Polsce w styczniu o niczym jeszcze nie mówi - komentuje Jan Madeja, prezes Mercedes-Benz Polska. - Mimo wszystko uważam, że w całym roku możemy mieć sprzedaż zbliżoną do tej z roku 2008. Ale do tego potrzeba wreszcie decyzji polityków. Rozmawiamy o akcyzie, sprowadzaniu starych aut, odliczaniu VAT. Wystarczy, żeby rząd skutecznie zajął się choćby jednym z tych problemów, a już byłaby szansa na wzrost popytu - zapewnia.
Państw, gdzie sprzedaż w styczniu spadła mniej więcej o połowę lub dotkliwiej, jest sporo. To m.in. Dania, Irlandia, Portugalia, Norwegia, Węgry, Estonia. - Tak niskie poziomy w wielu krajach zaczynają zagrażać egzystencji dilerów - uważa Halarewicz.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
To o 27 proc. mniej niż rok wcześniej. To także pierwszy od 1993 r. styczeń, kiedy sprzedaż na kontynencie jest poniżej miliona sztuk. Tak wielkiego spadku (w ujęciu rocznym) nie notowano od dwóch dekad.
- Nikt nie wie, czy już osiągnęliśmy dno. Ale nie wyobrażam sobie, że może być jeszcze dużo gorzej - komentuje Jakub Faryś, dyrektor Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Jeszcze w grudniu przed spadkami obroniło się pięć europejskich państw. W styczniu na minusie byli już wszyscy. Najmniej dotkliwie motoryzacyjna zapaść obchodzi się z polskimi dilerami. Spadek sięgnął 5,3 proc. i był najniższy w Europie.
- Ale pięcioprocentowy spadek w Polsce w styczniu o niczym jeszcze nie mówi - komentuje Jan Madeja, prezes Mercedes-Benz Polska. - Mimo wszystko uważam, że w całym roku możemy mieć sprzedaż zbliżoną do tej z roku 2008. Ale do tego potrzeba wreszcie decyzji polityków. Rozmawiamy o akcyzie, sprowadzaniu starych aut, odliczaniu VAT. Wystarczy, żeby rząd skutecznie zajął się choćby jednym z tych problemów, a już byłaby szansa na wzrost popytu - zapewnia.
Państw, gdzie sprzedaż w styczniu spadła mniej więcej o połowę lub dotkliwiej, jest sporo. To m.in. Dania, Irlandia, Portugalia, Norwegia, Węgry, Estonia. - Tak niskie poziomy w wielu krajach zaczynają zagrażać egzystencji dilerów - uważa Halarewicz.
Więcej w "Rzeczpospolitej".