1200 pracowników oddziału koncernu Sumitomo Electric Wiring Systems-Polska (SEWS) w Rawiczu (Wielkopolska) nie liczy już na to, że utrzyma pracę. Szefostwo tej firmy odrzuciło ich postulaty, przedstawione w ubiegły piątek podczas pikiety załogi.
Szef zakładowej "Solidarności" Grzegorz Krzyżanowski powiedział PAP w środę, że w związku z grożącą utratą miejsc pracy załoga nie wyklucza zaostrzenia w najbliższym czasie protestu. Nie wyjaśnił jakie pracownicy mogą podjąć działania, ani kiedy może to nastąpić.
8 maja załoga otrzymała od dyrekcji firmy informację o likwidacji ich fabryki, co ma nastąpić do października. "Do 8 maja kierownictwo firmy zapewniało nas, że nie istnieje groźba zwolnień ani likwidacji zakładu" - podkreślił Krzyżanowski.
Według niego, być może 300 osób zostanie przeniesionych z Rawicza do pobliskiego Leszna, gdzie jest drugi zakład koncernu.
Pracownicy domagali się w piątek zmiany decyzji o likwidacji zakładu, a w przypadku zrealizowania tych zamiarów, wypłacenia dodatkowych - poza ustawowymi - odpraw w wysokości wynagrodzenia za pracę za 18 miesięcy. Zażądali także wypłaty odszkodowań dla pracowników, którzy już zostali zwolnieni oraz zapewnienia efektywnego programu pomocy w formie pośrednictwa pracy, szkoleń i pomocy w poszukiwaniu pracy.
Od ubiegłego piątku grupa pracowników okupuje bramę wjazdową do firmy, by zapobiec ewentualnemu wywożeniu maszyn i urządzeń.
SEWS istnieje w Rawiczu od końca 2000 r. Produkuje wiązki elektryczne do samochodów, głównie dla Toyoty. Zwolnienia pracowników wiążą się z mniejszym popytem na rynku motoryzacyjnym.