Nawet 40 proc. zadłużonych firm, także tych dobrze prosperujących, może mieć kłopoty z utrzymaniem bankowych kredytów na obecnych warunkach - szacują eksperci Ernst & Young.
Banki przykręcają firmom kurek z kredytami już od jesieni zeszłego roku, gdy stało się jasne, że naszą gospodarkę czeka ostre hamowanie. W styczniu zadłużenie przedsiębiorców w bankach - pomijając różnice kursowe - wzrosło tylko o symboliczny miliard złotych. To oznacza, że banki praktycznie nie udzielały nowych kredytów, lecz jedynie przedłużały stare, już obowiązujące linie kredytowe.
Jednak do tej pory kłopoty z bankami miały przede wszystkim firmy z najbardziej zagrożonych kryzysem branż - np. deweloperskiej. Ale teraz banki zaczynają się przyglądać nie tylko kredytobiorcom podwyższonego ryzyka. Problemy z przedłużeniem linii kredytowych na dotychczasowych warunkach zaczynają dotykać nawet właścicieli firm, które dobrze sobie radzą i terminowo spłacają kredyty.
- A tam aż 20-40 proc. kredytów musi być restrukturyzowane - mówi "Gazecie Wyborczej" Iwona Kozera, partner w firmie doradczej Ernst & Young.
Jej zdaniem najwięcej takich przypadków w Polsce będzie w drugiej połowie tego roku. Wtedy banki będą już wiedziały, jak mocno kryzys uderzył w polską gospodarkę. I masowo zaczną proponować przedsiębiorcom wyższe oprocentowanie kredytów, dołożenie nowych zabezpieczeń spłaty i zmiany harmonogramu spłat, by dostosować go do przepływów gotówkowych przedsiębiorstwa. Na cenzurowanym znajdą się przede wszystkim linie kredytowe, które nie finansują żadnej konkretnej inwestycji, lecz po prostu wspomagają płynność firm.
W połowie listopada zeszłego roku pod ścianą został postawiony zarząd wadowickiego producenta urządzeń hydraulicznych Ponar, któremu bank Fortis dał 30 dni na spłatę ponad 11 mln zł kredytu. I zagroził, że zajmie pieniądze wpływające z realizowanych umów. Ponar stanął na granicy bankructwa, bo w kasie miał niecały milion złotych. - Bank odciął nas od pieniędzy, nie będziemy mogli wypłacić pensji ani kupić materiałów potrzebnych do produkcji - alarmował wówczas Jan Godłowski, prezes Ponaru. Kryzys udało się rozwiązać, Fortis Bank ostatecznie cofnął Ponarowi wypowiedzenie umowy.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".
Banki przykręcają firmom kurek z kredytami już od jesieni zeszłego roku, gdy stało się jasne, że naszą gospodarkę czeka ostre hamowanie. W styczniu zadłużenie przedsiębiorców w bankach - pomijając różnice kursowe - wzrosło tylko o symboliczny miliard złotych. To oznacza, że banki praktycznie nie udzielały nowych kredytów, lecz jedynie przedłużały stare, już obowiązujące linie kredytowe.
Jednak do tej pory kłopoty z bankami miały przede wszystkim firmy z najbardziej zagrożonych kryzysem branż - np. deweloperskiej. Ale teraz banki zaczynają się przyglądać nie tylko kredytobiorcom podwyższonego ryzyka. Problemy z przedłużeniem linii kredytowych na dotychczasowych warunkach zaczynają dotykać nawet właścicieli firm, które dobrze sobie radzą i terminowo spłacają kredyty.
- A tam aż 20-40 proc. kredytów musi być restrukturyzowane - mówi "Gazecie Wyborczej" Iwona Kozera, partner w firmie doradczej Ernst & Young.
Jej zdaniem najwięcej takich przypadków w Polsce będzie w drugiej połowie tego roku. Wtedy banki będą już wiedziały, jak mocno kryzys uderzył w polską gospodarkę. I masowo zaczną proponować przedsiębiorcom wyższe oprocentowanie kredytów, dołożenie nowych zabezpieczeń spłaty i zmiany harmonogramu spłat, by dostosować go do przepływów gotówkowych przedsiębiorstwa. Na cenzurowanym znajdą się przede wszystkim linie kredytowe, które nie finansują żadnej konkretnej inwestycji, lecz po prostu wspomagają płynność firm.
W połowie listopada zeszłego roku pod ścianą został postawiony zarząd wadowickiego producenta urządzeń hydraulicznych Ponar, któremu bank Fortis dał 30 dni na spłatę ponad 11 mln zł kredytu. I zagroził, że zajmie pieniądze wpływające z realizowanych umów. Ponar stanął na granicy bankructwa, bo w kasie miał niecały milion złotych. - Bank odciął nas od pieniędzy, nie będziemy mogli wypłacić pensji ani kupić materiałów potrzebnych do produkcji - alarmował wówczas Jan Godłowski, prezes Ponaru. Kryzys udało się rozwiązać, Fortis Bank ostatecznie cofnął Ponarowi wypowiedzenie umowy.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".