Amerykańska firma Remy Automotive zamyka swój zakład w Świdnicy. Większość z 360 zwolnionych pracowników jednak na tym zarobi - dostaną nawet po 25 tys. zł odprawy i od razu znajdą zatrudnienie w tym samym miejscu.
Bo miastu udało się znaleźć inwestora, który ma wykupić zakład. - Jeśli się uda, to będzie prawdziwy majstersztyk - mówi Paweł, jeden z pracowników Remy Automotive, z którym rozmawialiśmy w piątek przed zakładem. - Nawet nie będę musiał opróżniać szafki. Trzymamy kciuki, aby inwestor nie uciekł.
Firma Remy, największy światowy producent rozruszników i alternatorów, jest w Świdnicy od 1999 roku, gdy przejęła istniejące od 1947 roku zakłady Elmot. Gdy kryzys dopadł branżę motoryzacyjną, w listopadzie ub.r. zdecydowali się przenieść produkcję do swoich fabryk w Meksyku, Korei Południowej i na Węgry.
Lucjan Machul, szef związku metalowców w Remy Automotive: - Wiadomość o zamknięciu zakładu spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Amerykanie przysłali dwóch ludzi, którzy po prostu nas o tym poinformowali. Nie było mowy o żadnych negocjacjach. Jedyne, co nam pozostało, to walka o jak najwyższe odprawy.
Związki zawodowe negocjowały ich wysokość, a władze miejskie wspólnie z Januszem Szostakiem, dyrektorem zakładu, szukały inwestora, który przejąłby firmę i zatrudnił zwolnioną załogę.
Amerykanie postawili jeden warunek: zakład ma się znaleźć w specjalnej strefie ekonomicznej. Działano błyskawicznie: w poniedziałek 26 stycznia prezydent Świdnicy Wojciech Murdzek spotykał się w tej sprawie z radnymi i szefem Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. We wtorek został podpisany list intencyjny z Axle American & Manufacturing, a w środę radni w trybie pilnym przegłosowali uchwałę o objęciu przywilejami strefy ponaddwunastohektarowych terenów, na których działa zakład Remy. W piątek wniosek trafił do Ministerstwa Gospodarki.
Ma to nastąpić w ciągu najbliższych kilku tygodni. Jeden z negocjatorów powiedział nam jednak, że sprawie może zaszkodzić ujawnienie nazwy firmy przed końcem negocjacji. Nie wytrzymał poseł Chlebowski, który powiedział o tym podczas konferencji prasowej. Dlatego dyrektor Szostak na temat nowego inwestora będzie rozmawiać z mediami dopiero po podpisaniu umowy. Podobnie prezydent Murdzek.
Niektórzy pracownicy mają jednak obawy, bo Remy zwolni 360 pracowników, a Axle ma zatrudnić tylko ponad 200. - Pewnie w pierwszej kolejności będą przyjmować tych z rodzinami i doświadczeniem zawodowym? - zastanawia się Rafał, z którym rozmawialiśmy przed zakładem.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".
Bo miastu udało się znaleźć inwestora, który ma wykupić zakład. - Jeśli się uda, to będzie prawdziwy majstersztyk - mówi Paweł, jeden z pracowników Remy Automotive, z którym rozmawialiśmy w piątek przed zakładem. - Nawet nie będę musiał opróżniać szafki. Trzymamy kciuki, aby inwestor nie uciekł.
Firma Remy, największy światowy producent rozruszników i alternatorów, jest w Świdnicy od 1999 roku, gdy przejęła istniejące od 1947 roku zakłady Elmot. Gdy kryzys dopadł branżę motoryzacyjną, w listopadzie ub.r. zdecydowali się przenieść produkcję do swoich fabryk w Meksyku, Korei Południowej i na Węgry.
Lucjan Machul, szef związku metalowców w Remy Automotive: - Wiadomość o zamknięciu zakładu spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Amerykanie przysłali dwóch ludzi, którzy po prostu nas o tym poinformowali. Nie było mowy o żadnych negocjacjach. Jedyne, co nam pozostało, to walka o jak najwyższe odprawy.
Związki zawodowe negocjowały ich wysokość, a władze miejskie wspólnie z Januszem Szostakiem, dyrektorem zakładu, szukały inwestora, który przejąłby firmę i zatrudnił zwolnioną załogę.
Amerykanie postawili jeden warunek: zakład ma się znaleźć w specjalnej strefie ekonomicznej. Działano błyskawicznie: w poniedziałek 26 stycznia prezydent Świdnicy Wojciech Murdzek spotykał się w tej sprawie z radnymi i szefem Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. We wtorek został podpisany list intencyjny z Axle American & Manufacturing, a w środę radni w trybie pilnym przegłosowali uchwałę o objęciu przywilejami strefy ponaddwunastohektarowych terenów, na których działa zakład Remy. W piątek wniosek trafił do Ministerstwa Gospodarki.
Ma to nastąpić w ciągu najbliższych kilku tygodni. Jeden z negocjatorów powiedział nam jednak, że sprawie może zaszkodzić ujawnienie nazwy firmy przed końcem negocjacji. Nie wytrzymał poseł Chlebowski, który powiedział o tym podczas konferencji prasowej. Dlatego dyrektor Szostak na temat nowego inwestora będzie rozmawiać z mediami dopiero po podpisaniu umowy. Podobnie prezydent Murdzek.
Niektórzy pracownicy mają jednak obawy, bo Remy zwolni 360 pracowników, a Axle ma zatrudnić tylko ponad 200. - Pewnie w pierwszej kolejności będą przyjmować tych z rodzinami i doświadczeniem zawodowym? - zastanawia się Rafał, z którym rozmawialiśmy przed zakładem.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".