Na realizację projektu budowy polskiego samochodu elektrycznego wydano już ponad 69 mln zł. Efektów wciąż brak, informuje "Rzeczpospolita".
Sztandarowy projekt mający rozwinąć elektomobilność w Polsce – uruchomienie produkcji samochodu elektrycznego Izera – przypomina historię słynnej zardzewiałej stępki pod budowę promu w Szczecinie.
Planowane na drugą połowę 2022 r. rozpoczęcie budowy fabryki, z której miałoby wyjeżdżać co najmniej 100 tys. e-aut rocznie, jest nierealne. Choć i tak to termin o rok opóźniony w stosunku do pierwotnego.
Realizująca przedsięwzięcie państwowa spółka ElectroMobility Poland (EMP) do tej pory nie zdołała nawet przejąć gruntu pod fabrykę, choć w zeszłym roku Sejm uchwalił specustawę, by to ułatwić. Władze Jaworzna mają dopiero utworzyć dla zakładu Jaworznicki Obszar Gospodarczy. Jeszcze w lutym deklarowano, że niezbędna do jego powstania wymiana terenów z Lasami Państwowymi zajmie kilka tygodni. Teraz miasto przesuwa termin na koniec III kwartału. W efekcie EMP nabyłaby prawo do terenu dopiero w 2023 r.
Te opóźnienia to nic w porównaniu z problemami dotyczącymi uruchomienia produkcji. EMP wciąż nie dopięła najważniejszego: wyboru dostawcy platformy izery - głównego elementu, na którym budowane jest auto.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
Polska
Izera, czyli druga stępka? Na polski elektryk wydano już 69 mln
- Szczegóły
- Autor: Rzeczpospolita (Adam Woźniak) (fot. ElectroMobility Poland)