Gdzie szukać grantów na szkolenia i jak z nich korzystać - to temat wczorajszego internetowego spotkania zorganizowanego przez Deloitte oraz „Rzeczpospolitą”.
Dotacje unijne to szansa, by w czasie kryzysu gospodarczego firmy nie musiały rezygnować ze szkoleń dla swoich pracowników. Unia w przypadku tego typu projektów jest bardzo hojna. Wynagrodzenie pracowników przypadające za czas, w którym przebywali oni na szkoleniu, może bowiem być zaliczone przez przedsiębiorcę jako wkład własny do projektu szkoleniowego. - A to oznacza, że często nie musi on angażować w projekt gotówki - wyjaśnia Beata Tylman, menedżer z Deloitte.
Na najwyższą dotację, sięgającą 80 proc. kosztów kwalifikowanych, mogą liczyć małe przedsiębiorstwa. W przypadku firm średnich limit wynosi 70 proc. kosztów. Najniższy pułap dotyczy dużych przedsiębiorstw, które mogą liczyć na zwrot 60 proc. wydatków.
Planując projekt szkoleniowy, firma musi przede wszystkim zdecydować, który komponent programu „Kapitał ludzki” - krajowy czy regionalny - jest dla niej odpowiedni. - Jeśli pracownicy są zatrudnieni w jednej firmie, ale pracują przynajmniej w dwóch województwach, np. w oddziałach, właściwa będzie część krajowa programu, obsługiwana przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości - wyjaśnia Joanna Hejft-Wolska, menedżer projektu z Deloitte. I dodaje: w przypadku projektów krajowych udział uczestników szkoleń pracujących w jednym województwie nie może przekroczyć 90 proc. wszystkich szkolonych. Wczorajszy webcast to pierwsza część akcji Deloitte i „Rz” poświęconej unijnym dotacjom. Na 25 marca zaplanowana jest konferencja nt. pomocy UE dla firm. Uczestnicy będą mieli okazję indywidualnie skonsultować swoje projekty z ekspertami Deloitte podczas warsztatów towarzyszących konferencji. Szczegóły na www.rp.pl/szkolenia.
Archiwalne nagrania webcastów dostępne na stronie www.deloitte.com/pl/webcast.