Resort finansów przygotowuje rewolucyjne zmiany w opłatach za samochody - ujawnia "Dziennik". Na biurku ministra Jacka Rostowskiego leżą już założenia do projektu ustawy o podatku ekologicznym, który ma zastąpić akcyzę.
Z informacji gazety, która dotarła do tego projektu wynika, że podatek ma być płacony co roku w urzędzie skarbowym lub magistrackim wydziale komunikacyjnym. Zacznie obowiązywać prawdopodobnie od 2010 r.
Najwięcej zapłacą kierowcy jeżdżący motoryzacyjnymi starociami: 3 tys. zł za auto sprzed 1992 r. Właściciele pojazdów, których wiek nie przekracza 9 lat, zapłacą około 500 zł. Wygrają ci, którzy kupią samochód prosto z salonu, podatek za małolitrażowe auto to zaledwie 100 zł - podaje "Dz".
Podatek ekologiczny ma być płacony na podstawie poziomu emisji CO2 do atmosfery. Rozwiązania te zapewne przysłużą się poprawie bezpieczeństwa na polskich drogach poprzez wyeliminowanie starszych samochodów, ale jeśli chodzi o wysokość opłat to są one raczej mocno przesadzone. Biorąc pod uwagę fakt, iż przeciętny polski kierowca jeździ samochodem starszym niż 9 lat to raczej nie będzie go stać na zapłacenie tak wysokiego podatku. Na to, że zakupi on nowy samochód, który będzie tańszy (ale niekoniecznie) szanse są również małe. I jak to w naszym kraju bywa najwięcej jak zwykle zyskają najbogatsi czyli posiadacze nowych bardzo drogich samochodów, którzy zapłacą dużo mniej niż w przypadku podatku akcyzowego.