Fiat ściga się z czasem, by do 17 lutego przeprowadzić abalizę due-dilligence w Chryslerze, zanim oba koncerny powołają wspólną spółkę, powiedział w wywiadzie prezes Fiata.Zgodnie z warunkami nadzwyczajnej pożyczki, jaką Chrysler otrzymał od amerykańskiego rządu, do tej daty musi on przedstawić plan pokazujący, w jaki sposób ma zamiar zacząć przynosić zyski. Fiat jest kluczowym elementem tego planu. Prezes Sergio Marchionne powiedział, że Fiat wciąż analizuje proces produkcyjny w Chryslerze, a potem zajmie się badaniem jego finansów. Zgodnie z umową Fiat będzie miał ostatecznie przynajmniej 35-procentowy pakiet w Chryslerze w zamian za pomoc w rewitalizacji amerykańskiego koncernu. Marchionie powiedział, że Fiat dostarczy amerykańskiej spółce technologię i know-how potrzebne do produkcji małych samochodów, które spełnią bardziej restrykcyjne federalne standardy paliwowe. Wdrożenie tych rozwiązań będzie kosztowało Chryslera trzy miliardy dolarów lub więcej, powiedział.
Chryslerowi pod koniec roku niemal skończyły się pieniądze, ale został uratowany przez amerykański rząd, który przyznał mu cztery miliardy nadzwyczajnej pożyczki. By spełnić związane z nią warunki i móc ubiegać się o kolejne fundusze federalne, Chrysler do 17 lutego musi przedstawić plan wyjścia z kryzysu. Firma twierdzi, że potrzebuje dodatkowych trzech miliardów dolarów.
Sojusz Chryslera z Fiatem wzbudził wątpliwości, czy amerykański rząd nie pomaga w efekcie zagranicznemu koncernowi motoryzacyjnemu. Marchionne powiedział jednak, że Fiat nie weźmie od Chryslera żadnych pieniędzy, dopóki rząd nie zostanie spłacony.
Fiat interesuje się Chryslerem, ponieważ chce wrócić na rynek amerykański, który opuścił na początku lat 80-tych. Marchionne powiedział, że w ramach sojuszu Fiat zacznie eksportować samochody do USA w przeciągu 12-14 miesięcy. Pierwszym pojazdem, który Fiat chce sprzedawać w USA jest subkompaktowy model 500. Inne małe i średnie modele Fiata będą mogły być docelowo budowane w fabrykach Chryslera na sprzedaż w Ameryce Północnej i innych rynkach.
Więcej w "Dzienniku (WSJ)".
