Komisja Europejska (KE) wyraziła we wtorek zastrzeżenia do francuskiego planu wsparcia rodzimych producentów aut, krytykując warunek, że w zamian za pomoc muszą oni utrzymać zakłady w Francji.
"Na podstawie tego, co widzieliśmy w prasie, Komisja ma pewne obawy" - oświadczył rzecznik KE ds. konkurencji Jonathan Todd. Poinformował, że we wtorek KE formalnie zażąda wyjaśnień od francuskiego rządu w tej sprawie.
"Pewne informacje wskazują, że producenci aut będą zobligowani do utrzymania zakładów produkcyjnych we Francji - dodał Todd. - KE nie zgodzi się na plan, który narażałby na szwank wspólny rynek".
Rzecznik podkreślił, że uwarunkowanie wsparcia od kontynuowania przez takie koncerny jak Renault czy Peugeot-Citroen produkcji we Francji sprawi, że "pomoc taka będzie nielegalna".
W minionym tygodniu unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes przyjęła w Brukseli francuskiego ministra przemysłu Luca Chatela. Rozmawiali właśnie o francuskich planach pomocy dla sektora motoryzacyjnego, który nad Sekwaną ma znaczenie strategiczne: stanowi 10 proc. PKB, 12,5 proc. francuskiego eksportu, i w sumie zatrudnia 2,6 mln osób, w tym w fabrykach bezpośrednio ok. 180 tysięcy.
Kroes ostrzegła wyraźnie, że nie będzie tolerowała żadnego protekcjonizmu w ramach planu, nad którym pracuje rząd w Paryżu.
We wtorek jej rzecznik Todd podkreślił, że protekcjonizm w ramach UE nie jest receptą na kryzys. "Jeśli są przyjmowane środki, które podważają wspólny rynek, ryzyko recesji się zwiększa i grozi przerodzeniem w depresję - taką, z jaką mieliśmy do czynienia w latach 30." - powiedział.
W poniedziałek prezydent Francji Nicolas Sarkozy ogłosił wsparcie borykających się z załamaniem sprzedaży aut koncernów Renault oraz Peugeot-Citroen kredytami po 3 mld euro na pięć lat - w zamian za zobowiązanie, że firmy nie ograniczą w tym roku zatrudnienia w zakładach we Francji.
Ostateczną decyzję, czy zatwierdzić francuski plan, KE podejmie dopiero, gdy rząd w Paryżu poinformuje o wszystkich jego szczegółach.
Wsparcie dla francuskiej branży motoryzacyjnej jest w centrum konfliktu między Sarkozym, który ledwie co rozstał się ze sterami UE, a premierem sprawujących teraz unijne przewodnictwo Czech, Mirkiem Topolankiem. Poszło o słowa francuskiego prezydenta w czwartkowym wystąpieniu telewizyjnym, że rząd Francji skłonny jest wesprzeć rodzimych producentów aut, ale "nie po to, by dowiedzieć się, że kolejna fabryka przenosi się do Czech czy gdzie indziej".
W reakcji w piątek Topolanek oskarżył Sarkozy'ego o protekcjonizm gospodarczy; w poniedziałkowym wywiadzie powiedział z kolei, że komentarze Sarkozy'ego szkodzą ratyfikacji przez Czechy Traktatu z Lizbony.
"Na podstawie tego, co widzieliśmy w prasie, Komisja ma pewne obawy" - oświadczył rzecznik KE ds. konkurencji Jonathan Todd. Poinformował, że we wtorek KE formalnie zażąda wyjaśnień od francuskiego rządu w tej sprawie.
"Pewne informacje wskazują, że producenci aut będą zobligowani do utrzymania zakładów produkcyjnych we Francji - dodał Todd. - KE nie zgodzi się na plan, który narażałby na szwank wspólny rynek".
Rzecznik podkreślił, że uwarunkowanie wsparcia od kontynuowania przez takie koncerny jak Renault czy Peugeot-Citroen produkcji we Francji sprawi, że "pomoc taka będzie nielegalna".
W minionym tygodniu unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes przyjęła w Brukseli francuskiego ministra przemysłu Luca Chatela. Rozmawiali właśnie o francuskich planach pomocy dla sektora motoryzacyjnego, który nad Sekwaną ma znaczenie strategiczne: stanowi 10 proc. PKB, 12,5 proc. francuskiego eksportu, i w sumie zatrudnia 2,6 mln osób, w tym w fabrykach bezpośrednio ok. 180 tysięcy.
Kroes ostrzegła wyraźnie, że nie będzie tolerowała żadnego protekcjonizmu w ramach planu, nad którym pracuje rząd w Paryżu.
We wtorek jej rzecznik Todd podkreślił, że protekcjonizm w ramach UE nie jest receptą na kryzys. "Jeśli są przyjmowane środki, które podważają wspólny rynek, ryzyko recesji się zwiększa i grozi przerodzeniem w depresję - taką, z jaką mieliśmy do czynienia w latach 30." - powiedział.
W poniedziałek prezydent Francji Nicolas Sarkozy ogłosił wsparcie borykających się z załamaniem sprzedaży aut koncernów Renault oraz Peugeot-Citroen kredytami po 3 mld euro na pięć lat - w zamian za zobowiązanie, że firmy nie ograniczą w tym roku zatrudnienia w zakładach we Francji.
Ostateczną decyzję, czy zatwierdzić francuski plan, KE podejmie dopiero, gdy rząd w Paryżu poinformuje o wszystkich jego szczegółach.
Wsparcie dla francuskiej branży motoryzacyjnej jest w centrum konfliktu między Sarkozym, który ledwie co rozstał się ze sterami UE, a premierem sprawujących teraz unijne przewodnictwo Czech, Mirkiem Topolankiem. Poszło o słowa francuskiego prezydenta w czwartkowym wystąpieniu telewizyjnym, że rząd Francji skłonny jest wesprzeć rodzimych producentów aut, ale "nie po to, by dowiedzieć się, że kolejna fabryka przenosi się do Czech czy gdzie indziej".
W reakcji w piątek Topolanek oskarżył Sarkozy'ego o protekcjonizm gospodarczy; w poniedziałkowym wywiadzie powiedział z kolei, że komentarze Sarkozy'ego szkodzą ratyfikacji przez Czechy Traktatu z Lizbony.