Przed kilkoma dniami "Gazeta Lubuska" przeprowadziła rozmowę z Ryszardem Gongorem, dyrektorem spółki Gedia Poland w Nowej Soli, dostawcą komponentów motoryzacyjnych.
W wywiadzie szef spółki odpowiedział m.in. na następujące pytania.
- Pogłoski są takie, że w Gedii, jak w większości firm motoryzacyjnych, źle się dzieje. W jakim stopniu kryzys na światowych rynkach finansowych wpłynął na płynność zamówień w waszej firmie?
- Kryzys nie pozostał oczywiście bez wpływu na wielkości naszych zamówień. Koniec 2008 r. i pierwsze dwa miesiące br. były niewątpliwe pełne wyzwań dla Gedii w Polsce. Ale jest to sytuacja, która dotknęła całą naszą branżę. Od początku marca obserwujemy ponowny wzrost zamówień, a prognozy na najbliższe miesiące są umiarkowanie optymistyczne.
- A co z miejscami pracy? Czy firma rozważała redukcję zatrudnienia lub ograniczenia czasu pracy swojej prawie 900-osobowej załogi?
- Zwolnień grupowych spółka nie planuje. Wręcz przeciwnie. Do naszego nowego zakładu Gedia Poland Assembly będziemy potrzebować nowych pracowników, a prace rekrutacyjne już rozpoczęto. Pierwsi pracownicy już są zatrudnieni, kolejni w miarę realizacji inwestycji. Aby osłonić istniejące miejsca pracy w spółce Gedia Poland wprowadziliśmy w pierwszych czterech miesiącach zmieniony kalendarz pracy, tak aby bardziej elastycznie móc wykorzystywać zasoby pracy. Obecnie w naszych firmach w Polsce pracuje nieco ponad 900 pracowników. Załoga to w większości ludzie którzy pracują przynajmniej kilka lat, czyli mają już spore doświadczenie i są w stanie przekształcać firmę zgodnie z pojawiającymi się wymogami rynku.
Więcej w "Gazecie Lubuskiej".