Latem ubiegłego roku, kiedy benzyna w USA kosztowała cztery dolary za galon, popyt na małe samochody był tak olbrzymi, że dealerzy nie nadążali z jego zaspokajaniem.
Dziś, gdy paliwo jest o połowę tańsze, niemal 500 tys. oszczędnych modeli zalega na parkingach dealerów w całych Stanach.
Ta zmiana nastąpiła w złym momencie dla podupadłego przemysłu motoryzacyjnego w USA, który zmodernizował fabryki i przestawił linie produkcyjne na małe samochody, licząc na utrzymanie się popytu w najbliższych latach. Decyzje te były również spowodowane ostrzejszymi limitami ekonomiki spalania, narzuconymi przez rząd federalny, oraz planem ratunkowym administracji Obamy dla sektora motoryzacyjnego, który zachęca producentów do podniesienia wydajności swoich aut.
Praktycznie każdy mały samochód zalega dziś na parkingach u dilerów. Na koniec lutego Honda miała u swoich przedstawicieli 22.191 sztuk modelu Jazz - liczbę wystarczającą na 125 dni przy obecnym poziomie sprzedaży, wynika z danych Autodate Corp. Toyota Motor ma dość Yarisów na 175 dni. Chryslerowi modelu Dodge Caliber starczyłoby na 250 dni dostaw. Zaś subkompaktowego Chevroleta Aveo, marki należącej do General Motors, nie trzeba by produkować przez 427 dni, do 24 maja 2010 roku.
Zator w sprzedaży małych aut jest po części wywołany recesją, która uderzyła w sprzedaż aut wszelkiego typu. Podkreśla jednak, jak boleśnie branża sparzyła się na cenach benzyny. Rok temu firmy motoryzacyjne gwałtownie zareagowały, kiedy praktyczni Amerykanie przestali kupować duże pojazdy i przesiedli się do hybryd i małych samochodów.
Ford zdecydował się przestawić produkcję w niektórych swoich fabrykach półciężarówek na małe samochody. GM wydłużył czas pracy w swojej fabryce w Lordstown w Ohio, gdzie montuje się niewielkiego sedana, Chevy Cobalt. Także marki importowe mocno stawiały na produkcję małych modeli.
Jednak mimo zatoru w segmencie małych samochodów, producenci pozostają przekonani, że skok cen benzyny wywołał długoterminowy zwrot w kierunku bardziej paliwooszczędnych aut. Główny analityk Forda ds. sprzedaży George Pipas powiedział, że w okresie pięciu miesięcy zakończonym w lutym, sprzedaż małych samochodów w branży wyniosła łącznie 718 tys. sztuk. To o 28 procent mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Ale udział małych samochodów w rynku wyniósł 18,4 procent, o 2,1 punktu procentowego więcej niż rok wcześniej.
Więcej w "Dzienniku (WSJ)".
Ta zmiana nastąpiła w złym momencie dla podupadłego przemysłu motoryzacyjnego w USA, który zmodernizował fabryki i przestawił linie produkcyjne na małe samochody, licząc na utrzymanie się popytu w najbliższych latach. Decyzje te były również spowodowane ostrzejszymi limitami ekonomiki spalania, narzuconymi przez rząd federalny, oraz planem ratunkowym administracji Obamy dla sektora motoryzacyjnego, który zachęca producentów do podniesienia wydajności swoich aut.
Praktycznie każdy mały samochód zalega dziś na parkingach u dilerów. Na koniec lutego Honda miała u swoich przedstawicieli 22.191 sztuk modelu Jazz - liczbę wystarczającą na 125 dni przy obecnym poziomie sprzedaży, wynika z danych Autodate Corp. Toyota Motor ma dość Yarisów na 175 dni. Chryslerowi modelu Dodge Caliber starczyłoby na 250 dni dostaw. Zaś subkompaktowego Chevroleta Aveo, marki należącej do General Motors, nie trzeba by produkować przez 427 dni, do 24 maja 2010 roku.
Zator w sprzedaży małych aut jest po części wywołany recesją, która uderzyła w sprzedaż aut wszelkiego typu. Podkreśla jednak, jak boleśnie branża sparzyła się na cenach benzyny. Rok temu firmy motoryzacyjne gwałtownie zareagowały, kiedy praktyczni Amerykanie przestali kupować duże pojazdy i przesiedli się do hybryd i małych samochodów.
Ford zdecydował się przestawić produkcję w niektórych swoich fabrykach półciężarówek na małe samochody. GM wydłużył czas pracy w swojej fabryce w Lordstown w Ohio, gdzie montuje się niewielkiego sedana, Chevy Cobalt. Także marki importowe mocno stawiały na produkcję małych modeli.
Jednak mimo zatoru w segmencie małych samochodów, producenci pozostają przekonani, że skok cen benzyny wywołał długoterminowy zwrot w kierunku bardziej paliwooszczędnych aut. Główny analityk Forda ds. sprzedaży George Pipas powiedział, że w okresie pięciu miesięcy zakończonym w lutym, sprzedaż małych samochodów w branży wyniosła łącznie 718 tys. sztuk. To o 28 procent mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Ale udział małych samochodów w rynku wyniósł 18,4 procent, o 2,1 punktu procentowego więcej niż rok wcześniej.
Więcej w "Dzienniku (WSJ)".