Pół świata tonie w kryzysie motoryzacyjny, a w Niemczech - boom. Bo rząd, by Niemcy kupowali nowe samochody, wypłaca im premie za złomowanie starych pojazdów. Korzystają z tego także polskie fabryki.
Na premie Berlin przeznaczył 1,5 mld euro, szacując, że starczy to dla 600 tys. kierowców. Ale do końca marca po premie zgłosiło się już ponad 1 mln kierowców i rząd Niemiec ma dołożyć na nie co najmniej 1 mld euro.
Na szaleństwie zakupów w Niemczech korzysta także część fabryk motoryzacyjnych w Polsce. - Na początku roku wydłużaliśmy przerwę świąteczną, bo nie mieliśmy pewności co do zamówień z powodu kryzysu. Ale teraz pracujemy na trzy zmiany, a nawet w godzinach nadliczbowych - mówi "Gazecie" Bogusław Cieślar, rzecznik Fiat Auto Poland.
W marcu zakłady w Tychach wyprodukowały na eksport niemal 39 tys. samochodów marki Fiat, o 10 tys. więcej niż przed rokiem. Najbardziej rośnie eksport do Niemiec. W pierwszym kwartale za Odrę pojechało z tyskich zakładów 25 865 aut marki Fiat, aż cztery razy więcej niż przed rokiem!
W pierwszym kwartale Fiat Auto Poland wyprodukował też na zlecenie Forda 24,7 tys. samochodów Ka. Ale nie da się tego porównać z danymi sprzed roku, bo produkcja Ka ruszyła dopiero kilka miesięcy temu.
Eksport polskich zakładów Fiata do Włoch jest na razie nieco mniejszy niż przed rokiem, ale i to się zmieni, bo od kilku tygodni także kierowcy w Italii dostają premie na zakup nowego auta za złomowanie starego.
Z przymusowymi przestojami pożegnali się też w zakładach Volkswagen Poznań. - Pracujemy na trzy zmiany i mamy pełny portfel zamówień na trzy, cztery tygodnie - mówi Piotr Danielewicz, rzecznik VW Poznań. Ale w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. - Obecnie ponad 90 proc. naszej produkcji to osobowa wersja samochodu Caddy, a dotąd było to ok. 30 proc. A to znaczy, że jest bardzo mało zamówień od firm na samochody dostawcze - tłumaczy Danielewicz.
To także efekt systemu niemieckich premii, z których mogą korzystać tylko prywatne osoby.
Premie pozwalają najbardziej obniżyć cenę małych i tanich aut. Ich sprzedaż rośnie najszybciej. Dlatego ręce z zadowolenia mogą zacierać nie tylko w polskich zakładach Fiata i VW, ale także w fabryce Toyoty w Wałbrzychu produkującej silniki małolitrażowe i skrzynie biegów do modeli Aygo i Yaris. - Jest bardzo dużo zamówień na te samochody i produkujemy do nich silniki i skrzynie biegów na trzy zmiany - cieszy się Grzegorz Górski z wałbrzyskiej fabryki.
W gorszej sytuacji jest zakład Toyoty w Jelczu-Laskowicach produkujący większej pojemności silniki Diesla m.in. do auta klasy średniej Avensis. Już pod koniec zeszłego roku zawieszono tam pracę na dwie zmiany. - Zakłady w Jelczu nadal pracują tylko na jedną zmianę i nie wiadomo, kiedy to się skończy - przyznaje Górski.
Na premiach dla kierowców w Europie Zachodniej nie skorzystały też zakłady Opla w Gliwicach produkujące głównie minivana Zafira - samochód droższy i kupowany często przez firmy. - Produkcja jest nadal ograniczona do dwóch zmian i dodatkowo mamy dni przestojów - tłumaczy nam Przemysław Byszewski, rzecznik polskiego przedstawicielstwa koncernu General Motors, który jest właścicielem Opla.
Więcej w Gazecie Wyborczej".
Zobacz także "Dopłaty do aut korzystne również dla przemysłu motoryzacyjnego w Polsce".
Na premie Berlin przeznaczył 1,5 mld euro, szacując, że starczy to dla 600 tys. kierowców. Ale do końca marca po premie zgłosiło się już ponad 1 mln kierowców i rząd Niemiec ma dołożyć na nie co najmniej 1 mld euro.
Na szaleństwie zakupów w Niemczech korzysta także część fabryk motoryzacyjnych w Polsce. - Na początku roku wydłużaliśmy przerwę świąteczną, bo nie mieliśmy pewności co do zamówień z powodu kryzysu. Ale teraz pracujemy na trzy zmiany, a nawet w godzinach nadliczbowych - mówi "Gazecie" Bogusław Cieślar, rzecznik Fiat Auto Poland.
W marcu zakłady w Tychach wyprodukowały na eksport niemal 39 tys. samochodów marki Fiat, o 10 tys. więcej niż przed rokiem. Najbardziej rośnie eksport do Niemiec. W pierwszym kwartale za Odrę pojechało z tyskich zakładów 25 865 aut marki Fiat, aż cztery razy więcej niż przed rokiem!
W pierwszym kwartale Fiat Auto Poland wyprodukował też na zlecenie Forda 24,7 tys. samochodów Ka. Ale nie da się tego porównać z danymi sprzed roku, bo produkcja Ka ruszyła dopiero kilka miesięcy temu.
Eksport polskich zakładów Fiata do Włoch jest na razie nieco mniejszy niż przed rokiem, ale i to się zmieni, bo od kilku tygodni także kierowcy w Italii dostają premie na zakup nowego auta za złomowanie starego.
Z przymusowymi przestojami pożegnali się też w zakładach Volkswagen Poznań. - Pracujemy na trzy zmiany i mamy pełny portfel zamówień na trzy, cztery tygodnie - mówi Piotr Danielewicz, rzecznik VW Poznań. Ale w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. - Obecnie ponad 90 proc. naszej produkcji to osobowa wersja samochodu Caddy, a dotąd było to ok. 30 proc. A to znaczy, że jest bardzo mało zamówień od firm na samochody dostawcze - tłumaczy Danielewicz.
To także efekt systemu niemieckich premii, z których mogą korzystać tylko prywatne osoby.
Premie pozwalają najbardziej obniżyć cenę małych i tanich aut. Ich sprzedaż rośnie najszybciej. Dlatego ręce z zadowolenia mogą zacierać nie tylko w polskich zakładach Fiata i VW, ale także w fabryce Toyoty w Wałbrzychu produkującej silniki małolitrażowe i skrzynie biegów do modeli Aygo i Yaris. - Jest bardzo dużo zamówień na te samochody i produkujemy do nich silniki i skrzynie biegów na trzy zmiany - cieszy się Grzegorz Górski z wałbrzyskiej fabryki.
W gorszej sytuacji jest zakład Toyoty w Jelczu-Laskowicach produkujący większej pojemności silniki Diesla m.in. do auta klasy średniej Avensis. Już pod koniec zeszłego roku zawieszono tam pracę na dwie zmiany. - Zakłady w Jelczu nadal pracują tylko na jedną zmianę i nie wiadomo, kiedy to się skończy - przyznaje Górski.
Na premiach dla kierowców w Europie Zachodniej nie skorzystały też zakłady Opla w Gliwicach produkujące głównie minivana Zafira - samochód droższy i kupowany często przez firmy. - Produkcja jest nadal ograniczona do dwóch zmian i dodatkowo mamy dni przestojów - tłumaczy nam Przemysław Byszewski, rzecznik polskiego przedstawicielstwa koncernu General Motors, który jest właścicielem Opla.
Więcej w Gazecie Wyborczej".
Zobacz także "Dopłaty do aut korzystne również dla przemysłu motoryzacyjnego w Polsce".